Info
Suma podjazdów to 2601 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Październik1 - 0
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Maj4 - 0
- 2012, Kwiecień1 - 0
- 2012, Marzec5 - 0
- 2012, Luty5 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Grudzień2 - 0
- 2011, Listopad5 - 0
- 2011, Październik6 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 1
- 2011, Sierpień14 - 2
- 2011, Lipiec11 - 0
- 2011, Czerwiec12 - 0
- 2011, Maj23 - 16
- 2011, Kwiecień10 - 3
- 2011, Marzec5 - 3
- 2011, Luty1 - 0
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Listopad4 - 0
- 2010, Październik4 - 2
- 2010, Wrzesień3 - 3
- 2010, Sierpień5 - 1
- DST 224.00km
- Teren 2.00km
- Czas 09:48
- VAVG 22.86km/h
- VMAX 51.00km/h
- Podjazdy 490m
- Sprzęt AUTHOR - SPRZEDANY
- Aktywność Jazda na rowerze
Pętla przez Głogów, Wschowę, Sulechów
Sobota, 4 września 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 2
Wyjechałem piętnaście po siódmej rano i wróciłem wpół do dziewiątej wieczorem. Na trasie przydarzyły mi się dwa kryzysy. Jeden na kilka kilometrów przed Wschową, kiedy uswiadomiłem sobie jak bardzo jestem zmęczony i ile jeszcze kilometrów przede mną. Z tegoż małego kryzysu pomógł mi wyjśc nieświadomie pewien kolarz z Żar, który przemknął koło mnie wystawiając tylko rękę w geście pozdrowienia. Zawziąłem się, przyspieszyłem i dogoniłem go. Wymieniliśmy kilka zdań (na więcej nie pozwalały jadące z tyłu samochody) i rozdzieliliśmy się, gdyż pan zmierzał w stronę Leszna, a ja Sulechowa. Drugi kryzys to już okolice Zielonej Góry (na całej długości obwodnicy) kiedy wiedziałem, że nie zdarzę do domu przed zmrokiem, skończył się zaraz potem, na długim zjezdzie do Świdnicy gdzie wykręciłem mojego skromnego Vmaxa. Pocieszenia dodaje fakt, ze oba te spadki formy miały miejsce na podjazdach (co widac dobrze na poniższej mapie) więc nie jest ze mną tak zle. (; Raz zboczyłem nieco z trasy jadąc do Sławy. Przy drodze praktycznie nie było znaków, a ja wolałem jachac na czuja niż zajrzec do atlasu, w rezultacie nadrobiłem 10 kilometrow drogi i straciłem pól godziny czasu. Z rzeczy milszych kupiłem koszyk malin w Zawadzie (miał byc dla rodzinki, ale zjadłem wszystko sam). A z cyferek: przeszło 10.000 spalonych kalorii i powrót o kilogram lżejszym, polecam takie wycieczki na odchudzanie :P
PS:
Jak Waxmund pisze, że coś nie tak z kaloriami, to pewnie tak jest, proszę tej informacji nie traktowac serio :P
PS2:
Wg bardziej wiarygodnego kalkulatora spaliłem 6678 kalorii.